Jak Armia Czerwona pod dowództwem Stalina stała w miejscu, gdy Hitlerowcy zabijali Polaków


Poniższy artykuł jest przepisany z trockistowskiej gazety Militant w numerze z 25 listopada 1944 r.. Gazeta pojawiła się pod nagłówkiem "Powstanie w Warszawie". Artykuł opisuje powstanie w Warszawie, stolicy Polski, przeciwko niemieckiej armii imperialistycznej w 1944 r. oraz współudział stalinowskiego reżimu w Moskwie w krwawej klęsce powstania. 

Powstanie miało miejsce między 1 sierpnia a 2 października 1944 roku. Wraz z ponad 35 000 żołnierzy, polska Armia Krajowa zaatakowała siły niemieckie 1 sierpnia. Większość ludności Warszawy przystąpiła do walki i przejęła kontrolę praktycznie całego miasta przed 4 sierpnia. Rezerwa hitlerowska jednak wysłała posiłki i ostatecznie utopiła bunt we krwi, zabijając około 200 000 Polaków. 

W ciągu 63 dni walki, sowiecka Armia Czerwona, pod dowództwem biurokratycznego reżimu, na czele z Józefem Stalinem, Stanęła na drugim końcu Wisły na warszawskim przedmieściu Pragi, gdzie znajdowała się w zasięgu wzroku walki. Armia Czerwona nie pomagała rebeliantom, mimo że Moskwa zachęcała Polaków do ataku i obiecała pomoc. We wrześniu, kiedy niemieckie zwycięstwo było pewne, siły rosyjskie zdecydowały się na pomoc polskiej opozycji w postaci niewielkiej ilości amunicji. 

Gdy zaprzestano walki, pozostałości z polskiego podziemia zostały unicestwione, zniszczono 85 procent miasta, a niemieccy okupanci wysiedlili większość reszty ludności. Pozwoliło to reżimowi stalinowskiemu w Moskwie na utworzenie podległego rządu w Polsce po tym, jak w 1945 r. władze niemieckie zostały pokonane przez Armię Czerwoną i sojusznicze mocarstwa imperialistyczne.  

Na początku października wielkie powstanie warszawskie zostało zmiażdżone. Po tym, jak powstańcy ponieśli 250 000 ofiar, ich przywódcy poddali się nazistowskim dowódcom. W ten sposób jeden z najbardziej bohaterskich działań masowych w historii doprowadzony został do tragicznego końca. Umarli zostali pochowani, a ocaleni niewątpliwie zostali poddani bestialnym torturom hitlerowskiego zdobywcy. Akcja, w której walczyli i upadli, to coś więcej niż przykład epickiego heroizmu. Jest to wydarzenie o wielkim znaczeniu historycznym, które należy zrozumieć, aby można było nauczyć się ważnych lekcji i przekształcić je w broń, dzięki której robotnicy Warszawy mogą zostać pomszczeni w nadchodzącej rewolucji europejskiej. 

W tej chwili jest brak wystarczającego obrazu wydarzeń prowadzących do powstania lub samego powstania i prawdopodobnie tego obrazu nie będzie, dopóki nie dostępny będzie swobodny kontakt z ocalałumi. Jednakże, nawet wtedy obraz nie będzie ukończony, dopóki archiwa różnych rządów nie zostaną otwarte dla opinii publicznej. Co mogliśmy jednak tylko przypuszczać w pierwszej rundzie walki - a mianowicie, że powstanie z udziałem masowej klasy robotniczej Warszawy zostało zdradzone przez kontrrewolucjonistyczną stalinowską biurokrację na Kremlu - zostało potwierdzone w opublikowanych faktach.

Tło powstania

Zanim przejdziemy do zbadania faktów, które zostały ustalone, należy przypomnieć sobie atmosferę w Moskwie i Londynie w czasie powstania. Stalinowska biurokracja w Moskwie powołała "Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego" pod własnym patronatem w opozycji do "Rządu na uchodźtwie" zamieszkałego w Londynie i cieszącego się uznaniem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Moskiewski "Komitet" i "Rząd" w Londynie zaatakowały podobne programy społeczne: ochrona kapitalizmu w Polsce i obietnice reform. Ich różnice dotyczyły polityki zagranicznej: czy Polska miała być w "sferze wpływów" brytyjskich czy rosyjskich. Różnice wyłoniły się konkretnie w kwestii przyszłych granic Polski. 

 

Karabiny Armii Czerwonej były już w zasięgu słuchu Warszawy. Kiedy wybuchło powstanie, obydwie strony sporu zareagowały bez wachania: "Komitet" moskieski, negatywnie twierdząc, że była ona przedwczesna i dlatego wyraziła sprzeciw; Warszawski "rząd" ocenił ją pozytywnie, twierdząc, że prowadzi on powstanie i przygotował się na to w drodze porozumień itp. Przyjrzyjmy się tym twierdzeniom na podstawie ustalonych faktów. 

Pierwsza reakcja moskiewskiego Komitetu i wszystkich stalinowskich apologetów na całym świecie polegała na tym, że powstanie w ogóle nie wybuchło; Że całe wydarzenie było tylko "kaczką dziennikarską" emitowaną przez polskich reakcjonistów w Londynie. Taka była stalinowska linia, dopóki nie ujawniło się z komunikatów wojskowych, że odbyła się walka na pełną skalę w sprawie kontroli nad Warszawą. W międzyczasie ofensywa Armii Czerwonej w stronę Warszawy zatrzymała się. 

Gdy nie byli już w stanie ignorować co się dzieje, kremlowski gang uznał, że powstanie jest przedwczesne, że organizacja została zorganizowana bez powiadomienia Armii Czerwonej i bez prób skorelowania operacji wojskowych. Uważając, że "rząd" w Londynie wykorzystywał go jako "manewr polityczny", Kreml uznał powstanie jako "przestępstwo" i odmówił udzielenia jakiejkolwiek pomocy dla powstańców. Dopiero w ciągu ostatniego tygodnia lub dwóch walk, kiedy krwawienie było już zbyt ciężkie, aby wykluczyć jakąkolwiek możliwość zwycięstwa powstańców, Moskwa podjęła próby małych dostaw zaopatrzenia. Linia stalinistów pozostała jednakowa do dziś; Powstanie było "zbrodnią", było przedwczesne, zostało podjęte bez uprzedniej zgody, a nawet przeciwko uzgodnieniom z dowódcami Armii Czerwonej. 

Do tej pory Staliniści i ich apologci w rzeczywistości nie zaproponowali żadnego uzasadnienia. Jest już jednak wystarczająco dużo dowodów na ujawnienie ich sprzeczności. 

1. W okresie od 2 czerwca do 31 lipca (dzień przed powstaniem) nadawane były ciągłe apele w Moskiewskim Radiu, aby polskie masy powstały przeciwko hitlerowcom. 

2. W tym czasie stalinowskie media oznajmiły, że masy są gotowe na powstanie, ale że wojskowi przywódcy londyńskiego rządu te masy powstrzymywali przed powstaniem. Tak więc, 5 czerwca w Moskwie nadano następujące informacje: "Na ogół uważa się, że nadszedł czas, aby działać. W stosunku do rozkazów Sosnokowskiego i Boru istnieje wielkie niezadowolenie". 

3. Nie mamy powodu, aby wątpić w twierdzenie, że masa była w nastroju powstańczym w wyniku zwycięstw Armii Czerwonej, ale również w nastroju niezadowolonym w związku z polityką powściągliwości podjętej przez rząd polski w Londynie. Polityka ta była oparta na niewątpliwym pragnieniu, aby wykorzystać polskie masy przeciwko Armii Radzieckiej, a nie przeciw Niemcom wycofującym się przed nimi. Fakt jest jednak taki, że władze moskiewskie opierały się na niezadowoleniu mas i wykorzystywaniu ich przeciwko liderom londyńskim. Stawało się to coraz częściej i coraz konkretniej w telewizji. 

Tak więc, 29 lipca stalinowski Związek Patriotów Polskich w Moskwie wydał bezpośrednie wezwanie do mas warszawskich: "Odzew do Warszawy. Walczcie z Niemcami. Niewątpliwie Warszawa słyszy już głos broni, która wkrótce doprowadzi do wyzwolenia ... To (Armia Czerwona) zostanie jutro przyjęta przez synów Warszawy ... Dla Warszawy, która nie poddając się zawsze walczyła, nadeszła godzina na działania." 

Oczywiście, gdyby Stalin i jego polskie marionetki myśleli o powstaniu "przedwczesnym", oczywiste jest, że w przeddzień powstania nie tylko nie wspominali o tym, ale mówili dokładnie przeciwnie .

Rząd w Londynie daje zgodę

4. Przesłuchując te apele i słysząc karabiny Armii Czerwonej z daleka, nerwowy nastrój mas niewątpliwie podchodził pod punkt przechyłu. Przywódcy wojskowi z londyńskiego rządu prawdopodobnie nie mogli zapobiec powstaniu, nawet gdyby próbowali. W każdym razie postanowili się z nim identyfikować i wyrazili zgodę. 

 

5. W dniu 31 lipca, dzień przed wybuchem powstania premier Mikołajczyk z "rządu" w Londynie przebywał w Moskwie. Brytyjski "Komentarz Wojenny" (Numer z połowy października 1944 r.) informuje nas: "Polscy socjaliści w Londynie twierdzą, że kiedy Premier Polski widział się z Stalinem w Moskwie 31 lipca i powiedział mu, że powstanie nastąpi jutro, Stalin wyraził zgodę i stwierdził, że Armia Czerwona zajmie Warszawę 6 sierpnia. " 

Moskwa z drugiej strony zaprzecza, że ​​została poinformowana. Nie jest jednak konieczne, abyśmy wierzyli komuś na słowo aby upewnić się, że masy skoordynowały powstanie z postępem Armii Czerwonej. Mamy nie tylko fakt, że Armia Czerwona była już w mieście słyszana. Mamy dowody na to, że w Moskwie owa wiadomość była znana. Nie było żadnej mowy o zniechęcaniu do powstania gdyż było one przedwczesne. Moskwa wezwała do powstania jako bezpośrednie działanie mające pomóc Armii Czerwonej w Warszawie. 30 lipca moskiewskie radio przekazało Warszawie następujące instrukcje: 

"Cała ludność powinna zgromadzić się wokół Komitetu Narodoweego i podziemnej armii. Atakujcie Niemców. Powstrzymajcie Niemców niszczących budynki. Pomóżcie Czerwonej Armii w przekroczeniu Wisły . Przekażcie informacje i dajcie znać o najlepszych pozycjach. Ponad milion mieszkańców powinno stać się armią miliona ludzi walczących o wyzwolenie z rąk niemieckich najeźdźców ".

Stalinowski Perfident jest pozorny

To, co było stanowiskiem Moskwy w sprawie powstania przed jego wybuchem, jest zatem ustalone. Jasne jest, że sponsorzy cytowanych audycji wiedzieli o powstańczym nastroju mas warszawskich, że je popierali i bezpośrednio zaapelowali o powstanie tuż przed jego rozpoczęciem. 

Większość audycji była pod patronatem "Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego", a nie radzieckim. Jednak nikt o zdrowych zmysłach nie może myśleć, że te audycje nie mogłyby zostać wykonane z Moskwy i bez wiedzy i uznania Kremla. W każdym razie, transmisje nigdy nie były odrzucane i zostały w całości wyciszone przez stalinowską prasę pomimo ich wielokrotnego cytowania w prasie światowej. 

6. Istnieją dalsze dowody, że po powstaniu rozpoczęło się nawiązanie kontaktu między jego wojskowymi liderami w Warszawie a Czerwoną Armią Generała Rokossowskiego, która stała prawie przy bramach miasta. Zgodnie z "rządem na emigracji", w trzecim dniu powstania kapitan Kalugin, wysłany przez Rokossowskiego, skontaktował się z generałem Borem, liderem wojskowym powstańców i "złożył odwołanie przez radio do Stalina, przez Londyn, prosząc o dostawę broni i zaopatzrenia. Złożony został wniosek na pięć ton dostaw, które mają być dostarczone samolotem. "Moskwa nigdy nie zaprzeczyła tej  tezie. Cisza stalinistów wskazywałaby na to, że ​ jest w tym co najmniej element prawdy. 

7. Linia Moskwy po wybuchu powstania staje się nie mniej jasna w trakcie badań i okazuje się być w bezpośredniej sprzeczności z linią stalinowską, która ją poprzedziła. O ile chodzi o działania, jesteśmy w posiadeaniu tych niekwestionowanych faktów: Tuż po wybuchu walki w Warszawie, wkraczająca do miasta Armia Czerwona nagle się zatrzymała, nie wznawiając ofensywy przez sześć tygodni, pod koniec września. 

Czy zatrzymanie Armii Czerwonej przed Warszawą było aktem celowo wyliczonym przez Kreml w celu odizolowania polskich powstańców i zapewnienia zniszczenia powstania przez nazistów; lub czy zatrzymanie zostało podyktowane w interesie czysto wojskowo-strategicznym, jest znane tylko Moskwie. Ważną sprawą jest to, że kiedy powstanie się rozpoczęło, stalinowski gang odmówił wszelkiej pomocy materialnej powstańcom, chociaż taka pomoc była oczywiście możliwa.

"Kaczka dziennikarska" staje się faktem

Jeśli chodzi o propagandę, jej rozwój jest mniej nagły. Początkowo Moskwa zaprzecza, że ​​rozpoczyna się powstanie i dubeluje raport jako "kaczki dziennikarskie". Następnie, gdy dowody walki i jej charakter masowy uniemożliwiają zaprzeczenie, wzrasta odcień i płacz, że jest ono "przedwczesne" i po drugie , organizowane bez koordynacji między Moskwą a Londynem; po trzecie, zbrodniczą polityczną przygodą podjętą przez reakcjonistów w "rządzie na uchodźtwie". Wszystkie te zarzuty wiążą się z propagandą przeciwstawiającą się zasadniczo powstaniu. 19 sierpnia United Press nadaje z Moskwy: 

 

" Prawda , oficjalna gazeta komunistyczna, powiedziała dziś w wiadomościach na pierwszej stronie, że powstanie warszawskie zostało skazane na niepowodzenie od początku i że ludzie, którzy zmarli w kontakcie z zmechanizowaną piechotą Niemców w stolicy Polski, byli "okropnie oszukani przez grupę poszukiwaczy przygód i spekulantów politycznych londyńskiego emigracyjnego rządu ". 

"Ani jedno miasto nie zostało uwolnione przez połączone ciosy wojsk radzieckich i powstań obywatelskich - powiedziała Prawda , chociaż setki miast zostały wyzwolone przez same wojska w Rosji, na Litwie, Białorusi i w Polsce. 

"Powód jest taki, że "tylko głupi poszukiwacze przygód uważają, że sukces jest możliwy w powstaniu niewłaściwie uzbrojonych cywilów w miastach wypełnionych niemieckimi oddziałami, samolotami i armatami", dodała Prawda

"Armia Czerwona jest przeciwna takim powstaniom, ponieważ w związku z tym, że potrzebne są skomplikowane materiały techniczne, aby podjąć udaną walkę w obecnych czasach, a ludzie wyposażeni jedynie w żarliwe emocjae i zimne ramiona nie mogą liczyć na zwycięstwo" ( NY Times, 20 sierpnia 1944 r.). 

Teraz wydaje się, że to, czemu sprzeciwia się Kreml, nie jest "przedwczesność" powstania, jego brak koordynacji z działaniem Armii Czerwonej, a nawet jej przywódctwa przez wojskowych przedstawicieli "rządu" w Londynie - ale pomysł samego powstania . I to nie tylko w Warszawie, ale gdziekolwiek . Staje się to oczywiście jasne kiedy przekaz Prawdy jest pozbawiony jego karygatury. 

Naturalnie, warszawskie partyzantki lub inni powstańcy w tej sprawie nie proponowaliby, że takie akcje były "niewłaściwie uzbrojone", czy tylko uzbrojone w "gorącymi emocje i zimne ręce". Zrobili to tylko dlatego, że oczekiwali oni na  odpowiednią broń od Armii Czerwonej stojącej w bramach ich miasta - dlatego ​​masa warszawska podjęła się powstaniu. To tylko od sukcesów Armii Czerwonej na wschód Warszawy istniały takie nastroje. 

Potępiając ogólne powstania (czyż ośmielają się to jeszcze powtarzać po wydarzeniach w Paryżu i Atenach?), oligarchia z Kremla starała się jedynie ukryć kontrrewolucyjną zdradę mas warszawskich. Właściwie, Kreml ujawnił swoją prawdziwą motywację - strach przed rewolucyjnymi masami z bronią w rękach - i własne przestępstwo. Gdyby przez cały czas myśleli, że wszystkie powstania są "skazane na niepowodzenie", to jak mogą być interpretowane powtarzające się nadania do Warszawy nawołujące do powstania inaczej niż jako prowokacja przestępcza? 

8. Z zestawienia dwóch linii - przed i po powstaniu - narasta kolejny ważny fakt: odwołania radia miały być jedynie użytkiem polskiego masowego niezadowolenia z polityką nacjonalistycznych i socjaldemokratycznych przywódców. Inwazja Polski przez wspólną umowę z Hitlerem w 1939 r. i następnie biurokratyczna likwidacja praw robotników na ziemiach okupowanych przez sowietów niewątpliwie doprowadziłyby do ​​powstania robotników warszawskich na boku nacjonalistycznych demagogów i socjaldemokratów. Pod impetem zwycięstw Armii Czerwonej przeciwko Wehrmachtowi rewolucyjne aspiracje mas powstańczych prawdopodobnie zderzyłyby się z ich lojalnością wobec przywódców, którzy bylii lojalni wobec imperialistycznych sojuszników. Kreml próbował wykorzystać tę sytuację do własnych działań kontrrewolucyjnych.

Warszawa otrzymuje symboliczne wsparcie

9. Anglo-amerykańscy imperialiści naturalnie nie byli niechętni do wykorzystywania powstania do własnych reakcyjnych celów, czyli do namówienia polskich mas do idei Polski w ich "sferze wpływów". W tym celu zrzucana było do Warszawy "symboliczne wsparcie" , w formie skromnych dostaw - ale dopiero po trzech tygodniach samodzielnej walki. W tym celu wykonali gest prosząc Kreml o bazę na terytorium radzieckim za domniemane użycie dostaw dla powstańców. Kiedy 2000 policjantów polskich w Anglii zgłosiło się na ochotników do Warszawy, ich prośba została odrzucona. Z drugiej strony, "pomoc symboliczna", również została wysłana przez Moskwę we wrześniu, kiedy to powstanie już się praktycznie wykrwawiło. Dopiero, gdy stało się jasne, że powstanie zostało zniszczone, Armia Czerwona wkroczyła do Warszawy, która do tego dnia pozostała w rękach hitlerowskich. Fakt ten wymaga dalszego badania , kiedy przypominamy, że w dniu wybuchu powstania nawet stalinowska prasa donosiła, że ​​hitlerowcy ewakuowali się z Warszawy. 

 

10. Jeśli chodzi o to, co wydarzyło się wewnątrz polskiego podziemia w Warszawie, informacje są wciąż nieklarowne. Warto jednak zwrócić uwagę na dwa pojedyncze elementy. Pierwszy z nich pochodzi z londyńskiego Tribune i brzmi następująco: 

"Oficjalny polski dziennik oskarża Lubelskich Patriotów (Stalinowski komitet) o rozbrojenie i internowancję całych oddziałów Polskiej Armii Krajowej, które ruszały się z prowincji do Warszawy, aby pomóc powstańcom. Nazwy oddziałów, ich numery, i miejsca ich rozbrojeń zostały opublikowane. Jaka będzie na to odpowiedź naczelnego lubelskiego gen. Roli-Żymierskiego?"

Kreml utrzymuje milczenie winnego

Oczywiście nie otrzymano żadnej odpowiedzi na zarzut. Cisza tutaj też wskazuje, że w niej jest jakaś prawda. Jeśli tak, wskazuje ona na to, że powstanie warszawskie musiało wzbudzić ogromną odpowiedź w wiejskich rejonach Polski, zwłaszcza na terytorium już zajętym przez Armię Czerwoną . Działanie Kremla, jeśli zostanie zweryfikowane, nie tylko ograniczało się do biernej zdrady, ale stanowiło aktywną pomoc w tłumieniu powstania

 

Wreszcie, w anarchistycznym brytyjskim czasopiśmie " Komentarz wojenny" (nr z października), znajdujemy następującą kwestię: "dekret wydany przez polskie władze obywatelskie w pierwszych dniach powstania oznajmia kontrolę fabryk przez rady robotnicze. To był wyraźny dowód, że klasa robotnicza miała władzę". 

Czasopismo nie podaje źródła tych informacji, więc trudno jest je sprawdzić. Jeśli jednak okaże się to prawdą, wskazywałoby to na całą politykę kontrrewolucyjnego ugrupowania Kremla podczas warszawskiej tragedii. Mimo to badanie znanych faktów pozwala nam już wyciągnąć następujące wnioski: 

1. Pomimo tego, że konflikt o kontrolę pomiędzy imperialistycznymi Aliantami a stalinowską biurokracją odgrywał rolę w określaniu polityki wobec powstania warszawskiego, nie był to decydujący czynnik. Ten konflikt był skuteczny tylko w takim zakresie, w jakim każda ze stron próbowała wykorzystać rewolucyjne aspiracje polskich mas do podważenia prestiżu ich wroga. 

2. Decydującym czynnikiem wpływającym na politykę zdradzenia powstania była obawa przed rewolucją europejską, niezależnego działania mas. Obie strony podzielają ten strach równie i z pewnością doszły do pewnego porozumienia co do polityki w tej sprawie od czasu konferencji w Teheranie. Podstawowe porozumienie nie wyklucza jednak dżokejowania. W przypadku powstania warszawskiego, powstanie rewolucyjne było większym zagrożeniem dla Kremla. Alianci, nie robiąc nic poważnego, w sprawie ingerowania w zdradę powstania warszawskiego, naturalnie skorzystali na wzmocnieniu swojej pozycji dyplomatycznej wobec Kremla. 

3. Polityka Stalina miała wyraźnie na celu wyeliminowanie powstania. 

4. Zdrada powstania, a następnie impas w Warszawie aż do chwili obecnej, wydawał się być bezpośrednim ciosem dla Armii Czerwonej nawet w sensie wojskowym. Był to cios przeciw obronie Związku Radzieckiego w szerszym znaczeniu politycznym. Opuszczając powstanie warszawskie i pozwolając, aby zostało ono zmiażdżone przez Hitlerowców, Stalin zastosował strategię skierowaną ku ujarzeniu każdego z przejawów fermentu, który rozwija się w kierunku rewolucji w Europie. 

5. Obrona Związku Radzieckiego dzisiaj oznacza w pierwszej kolejności obronę europejskiej rewolucji przeciwko imperialistom i kontrrewolucyjnej stalinowskiej biurokracji. 

6. Pomyślny rozwój rewolucji europejskiej, wraz z nadchodzącą porażką hitlerowskich Niemiec, może zapewnić jedynie przez niezależne rewolucyjne działania mas. Pierwszym zadaniem w tym kierunku jest budowa silnych partii trockistowskim w każdym kraju pod sztandarem rewolucji socjalistycznej.